Na razie nie mam się czym pochwalić jeśli chodzi o prace. Wciąż siedzę nad madonną, a na talenciku wciąż robi się kursik techniki pergaminowej. Paczuszka na wymiankę prawie gotowa - jeszcze tylko małe szlify i będzie można wysłać. Dziś pochwalę się za to prezentem od mojej mamy. Wie jak bardzo lubię "dłubać" przy różnych rzeczach więc dostałem kilka drobnych dodatków - przydasie, jak to gdzieś na którymś blogu czytałem. No i nazwa oczywiście trafna, bo już się przydały :D
Oczywiście tasiemki zostały już rozczłonkowane na pojedyncze elementy i zapakowane w woreczki strunowe. Teraz leżą w szufladzie i czekają na kolejne użycie :)
Pryszczata często mi przynosi takie właśnie przydasie od swoich koleżanek!!!I kurcze zawsze się przydają:)
OdpowiedzUsuńpewnie ze tak, zawsze, predzej czy pozniej
OdpowiedzUsuńO dobrze, że do Ciebie zajrzałam, bo przypomniałeś mi, że i mnie pora zabierać się za Madonnę P.S. Nastąpiła zmiana adresu mojego bloga :)
OdpowiedzUsuń